sobota, 3 sierpnia 2013

Rowerem przez Kambodżę

Wypożyczenie roweru kosztuje 2 dolary za dzień. Jest to najprzyjemniejszy sposób zwiedzania okolic, dzięki któremu można doświadczyć pełnie egzotycznego piękna, różnorodności i odmienności kambodżańskiej kultury. A wszystko to obleczone w zdyszaną, oblepioną czerwonym pyłem mokrą satysfakcję. 


***
Kiedy wyruszamy do świątyń i wiosek położonych poza turystycznymi szlakami, przez cały dzień nie spotykamy żadnego przyjezdnego. Tylko my zakłócamy naturalność biegu rzeczy. 


***
Po drodze z zachłannością zagarniam spojrzeniem wszystkie kształty i formy, wdycham egzotyczne zapachy, wsłuchuję się uważnie w odgłosy Kambodży.


***
A dookoła cuda i dziwy!

Piaszczyste drogi wiodące na pokuszenie. W kolorze miodu lub o ceglastej barwie ochry. 










 Rozłożyste pola ryżowe unurzane po pępek w wodzie, tak intensywnie zielone, że aż kują w oczy, kolorystyka szalonego ekspresjonisty. 







Pierzaste kule liści palmowych stojące jak bociany na jednej, długiej nodze. 




Co jakiś czas pojawiają się pojedyncze gospodarstwa i całe wioski. Życie gromadzi się także w ośrodkach przyklasztornych.
Większość kambodżańskich domów budowana jest z drewna i wznoszona na wysokich palach. Pomiędzy palami rozwieszone są hamaki, stoją stoły i krzesła. Widać, że to miejsce odpoczynku - cień domu daje schronienie przed dyszącym żarem słońcem. W hamakach spoczywają oliwkowi Kambodżanie, kołysząc się leniwie i machając rękami  na nasz widok. 










Wszędzie tam, gdzie można znaleźć wystarczająco zieleni do przeżuwania, pędzą swój niespieszny żywot krowy. Białe, brązowe, długorogie, dziwnie garbate, dziwnie inne. 






Natomiast w dżungli napotykamy wszędobylskie popielate małpki. 







Po drodze pyszności. Warto przystanąć, odpocząć, przekąsić.





Wszystko jest dla mnie nowe: przyroda, powietrze, architektura. Ludzie. 
Kambodżanie o kolorze oliwkowej czekolady. Zgięci w pół, brodzący po kolana w wodzie na polach ryżowych, ciemne plamki pośród rozległej, wilgotnej zieleni. Odpoczywający w hamakach zawieszonych pomiędzy palami, na których wznoszą się domy. Przemierzający pyliste drogi na buczących skuterach. Chłopcy grający w piłkę. Dzieci o rozczochranych włosach w przybrudzonych „piżamkach”- starsze i młodsze, młodsze na starszych. Dzieci biegnące za nami z radosnymi okrzykami "heeeelooo" i śmiechem. Ludzie zajmujący się swoimi sprawami. Ludzie oglądający się za tymi, co zawsze z plecakami obejmującymi plecy zachłannym, ale też czułym gestem. Wymiana. Moja odmienność za twoją odmienność. Pełna satysfakcja.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz