Teraz, kiedy przekroczyłam już granicę, świat zaskoczył mnie swoim ogromem… który jest na wyciągnięcie ręki. Było to doświadczenie podwójnego przekroczenia: w sensie geograficznym i mentalnym. Coś się zmieniło. Coś się we mnie otworzyło. Granice tak naprawdę nie istnieją! Są bytem umownym, który zawsze, przy odpowiedniej determinacji można zwyciężyć. Każdą odległość, nawet tą najdalszą da się przeskoczyć, przelecieć, przejść i pokonać. A droga jest bytem niebezpiecznym. Nigdy nie wiadomo, dokąd nas powiedzie, a każdy kolejny krok coraz silniej przytwierdza do niej stopy. Z każdym krokiem przekraczamy kolejne granice. A to zawsze niesie ze sobą ryzyko. To, co zastaniemy po drugiej stronie może okazać się ujmująco drapieżne. Wrócimy odmienieni, myśląc i postrzegając w inny sposób, coś się w środku nas przeistoczy. Pozostanie tęsknota i głód. I nieskończone powroty do tego niezgłębionego za. Pierwsza podróż do Azji otworzyła przede mną bramy do świata. I już po mnie. Przepadłam z kretesem. Droga, jeszcze bardziej dobitnie i prawdziwie, stała się sensem mojego życia. Celem. Sposobem na życie. Pragnieniem i spełnieniem.
wtorek, 6 sierpnia 2013
Przekraczanie granic. Azja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz