Teraz, kiedy przekroczyłam już granicę, świat zaskoczył mnie swoim ogromem… który jest na wyciągnięcie ręki. Było to doświadczenie podwójnego przekroczenia: w sensie geograficznym i mentalnym. Coś się zmieniło. Coś się we mnie przekręciło i otworzyło. Granice tak naprawdę nie istnieją! Są bytem umownym, który zawsze, przy odpowiedniej determinacji można zwyciężyć. Każdą odległość, nawet tą najdalszą da się przeskoczyć, przelecieć, przejść i pokonać. A droga jest bytem niebezpiecznym. Nigdy nie wiadomo, dokąd nas powiedzie, a każdy kolejny krok coraz silniej przytwierdza do niej stopy. Z każdym krokiem przekraczamy kolejne granice. A przekraczanie granic zawsze niesie ze sobą ryzyko. To, co zastaniemy po drugiej stronie może okazać się ujmująco drapieżne. Wrócimy odmienieni, myśląc i postrzegając w inny sposób, coś się w środku nas przeistoczy. Pozostanie tęsknota i głód. I nieskończone powroty do tego niezgłębionego za. Pierwsza podróż do Azji otworzyła przede mną bramy do świata. I już po mnie. Przepadłam z kretesem. Droga, jeszcze bardziej dobitnie i prawdziwiej, stała się sensem mojego życia. Celem. Sposobem na życie. Pragnieniem i spełnieniem.
sobota, 3 sierpnia 2013
Przekraczanie granic. Azja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz